святі

Blog nieoficjalny Miesiąca Lwowskiego: 11-24 kwietnia

Materiał ten autorstwa Lwa Krasnoludka obejmuje obserwacje nie zawarte w poprzednich notatkach, a także, co jaskrawsze wydarzenia ostatnich dwóch tygodni. Milczenie autora uzasadnione jest chęcią, jak najgłębszej analizy sytuacji.

„Tak długo milczałem… Ty wiesz,
Jak trudno było w mroku
Wilgotnymi ustami natykać się na dobre słowa,
Gdy wokół złe nazwy rzek,
Niegdyś dobrych rzek.”
Hryćko Czubaj

Wyspa Słodowa

To wyspa i park, w którym nocą gromadzą się studenci i zaczyna się olbrzymia impreza do rana. Jak celnie zauważył poeta Hryhorij Semenczuk położenie ma idealne, by wszystkich zapakować i porozstawiać po komisariatach. Ale z jakiegoś powodu nikt tego nie robi. Na razie Wyspa – to jedno z najbardziej żywotnych miejsc, które tu widzieliśmy.


Dyskoteki
Wrocławskie dyskoteki odróżniają się od ukraińskich. Przede wszystkim – zachowaniem osób płci męskiej. Nie chadzajcie w pojedynkę, a tym bardziej w towarzystwie trzech dziewcząt. W rezultacie zamiast tańca, czekać Was będzie praca bodyguarda. Literackie dyskoteki, jak się okazuje, przypominają bardziej te szkolne i cnotliwe.

Igorek

Niewidzialny Ukraiński Przekrój, wieczny rewolucjonista, człowiek, który może mówić po ukraińsku, rosyjsku, polsku, a czasem nawet i po portugalsku. Podejrzewam, że zna jeszcze wiele innych języków. Mógłby robić oprowadzania kuratorskie dla prostych ludzi, ale decyduje się na to nader rzadko. Czasem, gdy Kaufman nie widzi, Igorko wkłada jego Baseballówkę, by dodać sobie sił przy montażu Ukrajins’kiego Zrizu.


Izdryk

Jurij Romanowycz 11 lat nie był za granicą. Jak twierdzi, gdy zdejmowali mu odciski do wizy musiał 40 razy przykładać palce, włącznie z palcami u nóg. Izdryk daje wykład o mózgu i twórczości. Wszyscy go rozumieją nawet bez przekładu. TenKtóryPrzekroczyłGranicę, uczynił to nie na darmo, a to cieszy.


Krasnoludki

Kranosnoludki maksymalnie wypełniają przestrzeń Wrocławia. Lubią kpić z gości tego miasta – chowają instrumenty, chodzą korytarzami, rozrzucają skarpetki gości Miesiąca Lwowskiego. Krasnoludki są dobre. Kiedyś Serhij Petluk przygotował dla nich maleńki cmentarz, żeby wszystko było jak u ludzi.


Najcieplejsze miasto w Polsce
Tak powiedział o Wrocławiu mój miejscowy kolega. Najcieplejsze miasto w Polsce to miasto, w którym już 15 dobę pada deszcz, a od niedawna wieje silny wiatr i jest przejmująco zimno. Aklimatyzacja lwowiaków przechodzi niezwykle trudno, bo miasto Lwów znajduje się 150 metrów nad poziomem morza. Gdy dopisywałem ten materiał rozpoczęła się burza.

Noc poezji
Swego rodzaju katharsis i kulminacja Miesiąca Lwowskiego oraz programu literackiego. Pozwolę sobie przekazać wrażenia poety Pawła Korobczuka o atmosferze wydarzenia nasyconego poezją: „Występowaliśmy do noise’u na żywo, Jurij Zawads’kyj rzucał książkami i tabletem. Należy dodać, że całego naszego występu słuchał Andrij Deszczycia, z którym potem się zapoznałem, i który chciał wyjść na scenę i zaśpiewać „la-la-la-la-la”! Potem Zawads’kyj chciał przyozdobić haftem taksówkę i taksiarz bezpodstawnie zaczął nas wyklinać, a wraz z nami wszystkich Ukraińców, za co prawie go zlałem, podziękowania dla Jurija Matewoszczuka, że mnie odciągnął. Potem Zawads’kyj kontynuował sztukę haftowania – tym razem w hostelu. A rano taksówkarz zawiózł mnie na złą stację kolejową, więc nie zdążyłem na pociąg. I postanowiłem powędrować dalej z chłopakami do Krakowa”.

Pani Chreborowa

Pani Chreborowa – to jedna z najbardziej mitycznych postaci Miesiąca Lwowskiego. Nadąża z PR-em i komunikacją, muzykami, rozwiązywaniem spraw wszelakich i jednocześnie przekłada teksty Lwa Krasnoludka na język polski. Kiedy śpi – nie wiadomo. Pomimo koczowniczego trybu życia, zawsze wygląda na pełną wigoru. A i jeszcze zadaje mocne ciosy. Sprawdził to na własnej skórze jeden z dyskutantów, gdy prawie spóźnił się na wejście w radiu; niedomagał potem jeszcze przez kilka miesięcy. Raz nawet widziałem, jak Chreborowa zasnęła. Wyglądało to tak, jakby wysiadła jej bateryjka i zmuszeni byliśmy ewakuować panią Chreborową w trybie pilnym z jednego wielu barów Nadodrza.


Performansy
Podczas olśniewającego performansu jednej z lwowskich artystek dwóch polskich malarzy (podejrzewam, że z lokalnego Związku Artystów Plastyków, jeśli takowy tu w ogóle istnieje) szeptało między sobą: „Aj jakież te Ukrainki piękne! Fajne dziewczyny!”. Po rozpoczęciu działania performerka próbuje wydostać się z koła, a artyści się śmieją: „Chce się chłopa, trzeba chłopa, a wydostać się nie może!”. Najwyraźniej u nich, podobnie jak u nas, członkami wszelkich związków zostają niepoprawni, skrzywieni działacze, którym skrzywienie to nie pozwala wydostać się poza granicę wąskiego związkowego dyskursu.

Pyriżok

Legenda Lwowskiego Miesiąca. Gdy Pyriżok bierze gitarę, to wszystkie krasnoludki zaczynają tańczyć, podśpiewywać lub uważnie słuchać - w zależności od charakteru pieśni. Poezja ukraińska w wykonaniu Pyriżka jest absolutnie miła dla każdego ucha – od Kanady do Pakistanu. Człowiek ten grać może godzinami, masz wrażenie, że gitara w zupełności się z nim zrosła. Jak dobrze, że w naszych cyfrowych czasach istnieją tacy cudowni analogowi (choć analogie Pyriżka nie istnieją!) artyści.


Pokój psychodeliczny
W sumie, to jeden z najważniejszych pomników Wrocławia. Miejsce, w którym czas od czasu zmieniają się lokatorzy i kolory wokół. Mieszkańcy przylegających pokoi hostelowych chadzają tam na niewielkie wycieczki. Też tam byłem na zaproszenie niżej wspomnianych „mistyków” . Piliśmy dobry gin.

„Mistycy”

„Mistycy” – to bez wątpienia ozdoba Lwowskiego Miesiąca. Swoją iskrą Bożą rozpalają byt Uliczki Lwowskiej. „Mistycy” mieszkają w pokoju psychodelicznym, chadzają na kolacje do biskupa, i coraz częściej witają się „Gin dobryj”. Mistyków da się zrozumieć. Jest przejmujący chłód, a oni muszą się ogrzać i zręcznie trzymać pędzelek bez względu na pogodę.




Share This:

facebooktwittergoogle_pluslinkedin